[music]
Rozdział 17
Zmiany
- To
niemożliwe…
- Mary,
spokojnie. - Syriusz spojrzał na nią i złapał ją lekko za rękę. - Od kogo jest
ten list?
- Od… Belli.
Zapadła
cisza. Teraz Syriusza zatkało. Nie mógł z siebie wydusić żadnego słowa. Po
jakimś czasie wybełkotał:
- Co… ona… od
ciebie… chce?
- Nie wiem! -
pisnęła zestresowana Mary, a jej dłonie zaczęły gwałtownie się trząść. Syriusz
szybko otrząsnął się z szoku i rzekł:
- Powinnaś
przeczytać ten list. Nie ma innego wyjścia.
Mary
spojrzała na niego zlękniona.
- No… nie
wiem…
- Wolisz tak
dalej siedzieć w niepewności i trząść się na całym ciele? To zajmie tylko
chwilę i będzie po wszystkim. Później będziesz mogła z tym listem zrobić, co
zechcesz.
Mary
niepewnie spojrzała w szare tęczówki Syriusza i włożyła rękę do kieszeni
spodni, po czym wyjęła z niej złożony kawałek pergaminu. Gdy go rozłożyła,
zaczęła czytać na głos:
Czołem, ruda zdziro!
Nie spodziewałaś się tego listu, czyż nie?
Tak myślałam. Wierz mi, pisanie do Ciebie nie sprawia mi żadnej przyjemności.
Mam nadzieję, że przynajmniej moja sowa oszpeciła Ci tę Twoją słodką twarzyczkę.
Wiem, że twój spedalony braciszek jakimś
cudem zmartwychwstał oraz że ta suka Prewett jednak urodziła tego bękarta,
którego nosiła przez prawie rok. Zdrajcy krwi rozmnażają się niczym bahanki w
zaniedbanych chałupach… Żenada.
Zapewnie sądziłaś, że masz mnie już z głowy
do końca twoich żałosnych dni, prawda maleńka? No to muszę cię oświecić: MYLIŁAŚ SIĘ! Sprawię, że wszystkie
bliskie ci osoby będą cierpieć straszliwe katusze. Twoja rodzina, znajomi,
nawet twoja szkaradna sowa, a przede wszystkim ty! Jednakże ciebie zostawię
sobie na sam koniec. Oby ci psychika padła, gdy twoja rodzinka i przyjaciele
będą ginąć straszliwą i męczeńską śmiercią! Jeśli chodzi o twój zgon,
specjalnie dla ciebie zaplanuję coś naprawdę wyjątkowego. Zarzynanie ciebie
będzie dla mnie czystą przyjemnością. Jestem pewna, że Czarny Pan to doceni.
Już i tak stałam się jego ulubienicą po tym, co zrobiłam twojemu braciszkowi.
Nieprędko się spotkamy, więc do zobaczenia
za parę lat!
Bellatriks
Po
przeczytaniu listu Mary dostała tak silnych drgawek, że odczuwał je nawet
Syriusz. Wbiła wzrok w swoje kolana i mruknęła cicho:
- Boje się.
- Chyba kpisz
sobie ze mnie! - palnął bez namysłu Syriusz, lecz gdy dostrzegł łzy w oczach
dziewczyny, próbował jakoś rozładować napięcie panujące salonie. - Sama
mówiłaś, że nie dasz się Belli. W końcu…
- Czy ty nic
nie rozumiesz?! Wszystko się zmieniło! Myślałam, że te pogróżki w szkole ze
strony twojego brata, które słyszę od początku roku to tylko puste słowa! Nie
sądziłam, że Regulus mówił na poważnie, że Bella planuje krwawą zemstę. Chryste,
jeśli coś się stanie rodzicom albo…
- Pokaż ten
list Dumbledore’owi - powiedział stanowczo Syriusz. - On na pewno coś doradzi.
- Pogięło
cię?! - żachnęła się Mary, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Syriusz
poczuł, że znalazł się na straconej pozycji. - Jak pójdę do Dumbledore’a, to
wtedy ta sadystka uzna, że ma nade mną przewagę i nie da mi spokoju!
-
Przesadzasz. Myślę…
- Myślisz? TY MYŚLISZ?! No proszę, jednak
towarzystwo Jamesa nie zrobiło jeszcze z twojego mózgu gównianej papki! A może
to zasługa Lily? Jej kazania zmusiły może tę spleśniałą gąbkę w twoim pustym
łbie do pracy…
- Mary,
posłuchaj…
- Nie, to ty
posłuchaj! Zrobię to co uznam za słuszne i nikt nie narzuci mi swojego zdania!
A już na pewno nie będzie to taki bezmózg jak ty! W sumie nie dziwię się, że twoi
rodzice tak cię traktują! Z pewnością Regulus nie ma aż takich problemów z
logicznym myśleniem jak ty!
Syriusz nie
zdążył odeprzeć jej argumentów, gdyż Mary wstała z fotela i pobiegła do
sypialni dziewcząt, trzaskając drzwiami dormitorium.
* * *
Nadszedł
grudzień, a wraz z nim Hogwart przykryła gruba warstwa puszystego śniegu. Jak
co roku uczniowie spędzali dużo czasu na szkolnych błoniach i urządzali sobie
bitwy na śnieżki, mimo mroźnej pogody. James i Syriusz codziennie ładowali w
Severusa serią śnieżnych kul wielkości pięści Hagrida. Rzucili na nie specjalne
zaklęcia, aby ganiały go nawet wewnątrz zamku. Lily omal nie zdarła sobie
gardła, wyzywając ich od ograniczonych idiotów i bezmózgich padalców.
Tylko Mary
nie uczestniczyła w tych radosnych zabawach. Od miesiąca izolowała się od
przyjaciół i otoczenia, zaszywając się w chatce Hagrida i rozmyślając nad
listem od Belli. Przy gajowym udawała że wszystko jest w porządku, choć prawda
była zupełnie inna. Bała się… Bała się zarówno o własne życie, jak i o życie
swoich przyjaciół i rodziny. Wiedziała, że powinna o tym porozmawiać z
profesorem Dumbledorem, lecz strach przejął nad nią całą kontrolę i nic nie
mogła zrobić. Dręczyły ją koszmary, w których widziała sterty trupów po tym,
jak mówi dyrektorowi o groźbach Belli. Nie mogła pozwolić na to, aby te wizje
się spełniły. Musiała trzymać język za zębami i żyć z tym dalej z dala od
przyjaciół i rodziny. Nie chciała ich narażać…
Parę dni
przed końcem semestru Cedrella przysłała listy do Syriusza, Fabiana, Gideona,
Andromedy i Narcyzy z zaproszeniem na święta. Cała piątka bez wahania przystała
na tę propozycję. Co prawda, Mary mogła sama ich zaprosić, ale udało jej się
wykręcić, tłumacząc matce, że przez masę prac domowych może jej to wylecieć z
głowy. Oczywiście, nie wspomniała nic o liście od Belli. Im mniej wiedzieli na
ten temat, tym lepiej dla nich. Nawet wymusiła na Syriuszu obietnicę, aby
nikomu o tym nie mówił, zwłaszcza podczas przerwy świątecznej.
Domownicy od
momentu przyjazdu swoich dzieci i sióstr Black zauważyli, że Mary nagle stała
się taka cicha i małomówna. Nawet podczas przygotowań do kolacji wigilijnej nie
odezwała się ani słowem, tylko co jakiś czas odpowiadała na pytania, które
padały w jej stronę. Państwo Prewettowie próbowali z nią nawiązać kontakt, lecz
na próżno. Cała dwunastka doszła do wniosku, że nie należy teraz poruszać tego
tematu, więc postanowili poczekać do końca wieczora.
* * *
- Mary,
słuchasz nas?
Mary
otrząsnęła się z rozmyślań i spojrzała w brązowe oczy Molly.
- Coś
mówiłaś?
- Co się z
tobą dzieje? - spytał Artur, przyglądając się siostrze z niepokojem. - Odkąd
przyjechałaś, wydajesz się taka… nieobecna.
- Po prostu…
sporo nauki się zebrało… - mruknęła Mary, starając się, aby jej głos zabrzmiał przekonująco.
- A może się
zakochałaś? - zażartował Billius. - W końcu to już drugi raz, odkąd gościmy u
nas Syriusza…
Syriusz lekko
się zaczerwienił, lecz Mary nie okazała żadnych uczuć, tylko wstała od stołu i
spojrzała chłodno w roześmiane oczy swojego brata.
- Skończ z
tymi swoimi żenującymi żartami, człowieku. To już się zaczyna robić nudne.
Po tych
słowach obróciła się na pięcie i pobiegła na górę do swojego pokoju. Po paru
sekundach trzasnęły drzwi pokoiku na poddaszu.
- Czy ja coś
powiedziałem nie tak? - spytał wstrząśnięty Billius resztę domowników.
- Mary chyba
ma kłopoty - stwierdziła Cedrella, spoglądając na miejsce, gdzie przed chwilą
siedziała jej córka. - W dodatku nic nie mówi i bez przerwy chodzi taka
zamyślona. Mam złe przeczucia… Syriuszu, może ty coś wiesz?
Syriusz
niechętnie spojrzał po twarzach zebranych. Po chwili z jego ust padła krótka
odpowiedź:
- Przykro mi,
ale nie.
Jednak dobrze
wiedział, co gryzie Mary. W dodatku, z głębi serca chciałby wszystkim
powiedzieć o liście od Belli, lecz nie miał zamiaru złamać obietnicy złożonej
przyjaciółce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz