Rozdział
34
Ostrzeżenie
Od dnia wesela Mary i Syriusz spędzali ze sobą każdą
chwilę. Częste spacery po pobliskim parku, rozmowy, żartowanie… Żadna z tych
rzeczy nie różniła się od normalnego spędzania czasu dwójki przyjaciół,
jednakże oni czuli, jakby poznawali się coraz bliżej. Wiedzieli jednak, że to
za wcześnie, by rozwijające się w nich
sercach uczucie wykiełkowało, ale nie chcieli niczego przyspieszać.
Wakacje zleciały im bardzo szybko głównie ze względu na liczne
trasy koncertowe, na które Mary zabierała Syriusza. Stryj Narcyzy postanowił
wyłożyć pieniądze na ich zespół głównie ze względu na to, że również nie
podzielał rodzinnej ideologii. Na początku załatwiał występy na mugolskich
festiwalach, by zrobić im rozgłos w niemagicznym świecie. Po kilku tygodniach
dostały zaproszenie na występ z okazji corocznego konkursu piosenki w Bristolu,
gdzie zebrała się bardzo duża publiczność zarówno mugoli, jak i czarodziejów.
Tam właśnie wypatrzył je znany prezenter z Czarodziejskiej Rozgłośni Radiowej,
który osobiście zaangażował się w rozwój zespołu. Przez cały sierpień jeździły
po całej Wielkiej Brytanii, dając występy w większych miastach. Z każdym
koncertem publiczność była coraz większa, aż w końcu sama Minister Magii, Eugenia
Jenkins, osobiście postanowiła wyłożyć fundusze na pierwszą płytę zespołu.
- Nie mogę uwierzyć, że nawet Minister Magii jest naszą
fanką - odparła wstrząśnięta Narcyza w trakcie podróży do Liverpoolu.
-
Z tego co mówiła, za młodych czasów sama gustowała w podobnej muzyce -
stwierdziła Molly. - Powinnyśmy się cieszyć, że nasze piosenki tylu ludziom się
podobają.
-
Musimy teraz popracować nad tą płytą - odparła rzeczowo Mary. - Póki co, mamy
tylko pięć piosenek, które bez przerwy śpiewamy. To zdecydowanie za mało.
-
Nie zapominaj, że ty i Narcyza we wrześniu wracacie do Hogwartu - przypomniał
im Syriusz. - W trakcie roku szkolnego ciężko będzie zorganizować chociaż jedną
trasę.
-
Myślę, że Dumbledore zgodzi się na koncert w Hogsmeade raz w miesiącu. A co do
reszty… cóż, okaże się.
Gdy
nadszedł wrzesień, w Hogwarcie wrzało od plotek. Większość uczniów bez przerwy rozmawiało
na temat zespołu Mary, Narcyzy i Molly. Sam Dumbledore na uczcie powitalnej
wspomniał o ich sukcesie. Miało to dobre i złe strony. Ślizgoni patrzyli się
spode łba na Narcyzę i Mary, szepcząc między sobą. Szczególnie Regulus wydawał
się najbardziej poruszony. Co jakiś czas nagabywał Narcyzę, czy z jej głową wszystko w porządku, jednakże odkąd
zajęły się na poważnie zespołem, stała się pewniejsza siebie i nie przejmowała
się, co na to powiedzą rodzina i znajomi. Jednakże większość uczniów była pełna
podziwu, a co poniektórzy prosili o ich autograf, mimo że Dumbledore na uczcie
powitalnej poprosił, by ich nie zamęczać podobnymi sprawami.
Mary
i Syriusz postanowili nie kryć się z tym, że są ze sobą blisko, toteż pozwolili
roznieść po całej szkole plotkę, że są parą. Co prawda, ciężko było określić ich
relacje jako związek, jednakże byli już bardzo blisko celu, także dali żeńskiej
części szkoły powód do plotkowania. Ku zdziwieniu Mary, większość dziewczyn
wpadła w depresję, bo okazało się, że po kryjomu podkochiwały się zarówno w Syriuszu,
jak i w Jamesie. Mary po pewnym czasie wyznała chłopakowi, że wcześniej nie
zauważyła podobnego zachowania.
-
Jakbyś nie była tak pochłonięta nauką, to byś to zauważyła - zaśmiał się Syriusz.
- Od czwartej klasy dziewczyny oglądają się za mną i Jamesem… Cóż, teraz tylko pozostał
im James.
-
O ile między nami wypali - przypomniała mu Mary.
-
Daj spokój, z dnia na dzień jest coraz lepiej! - Gryfon objął ją w pasie. -
Nawet Bella nie może tego zepsuć.
Mary
uśmiechnęła się lekko i przyznała mu rację. Od wesela nawet wzmianka o Belli
nie mogła zepsuć jej humoru.
Po
powrocie do Hogwartu James i Syriusz ani na moment nie powstrzymali się od
robienia dowcipów, mimo wrzawy, która zapanowała w szkole. W dodatku oni, Remus
i Peter zaczęli siebie nazywać Huncwotami, choć nikt nie wiedział, skąd tę
nazwę wytrzasnęli. Ich dowcipy stawały się coraz śmielsze, choć nie zagrażały
życiu kogokolwiek. Jednak to i tak doprowadzało Lily do szału, którą w tym roku
mianowano prefektem Gryffindoru.
-
Lily, wyluzuj - uspokajała ją Dorcas. - Oni się nie zmienią.
-
Mogliby chociaż dorośleć! Szczególnie Syriusz. Myślałam, że Mary będzie miała
na niego dobry wpływ.
-
Jeśli mam być szczera, czasem mam ochotę do nich dołączyć…
-
Lepiej już się nie odzywaj. - Lily spiorunowała przyjaciółkę spojrzeniem. - Dlaczego
Remus nie próbuje nad nimi zapanować?
-
To, że on również został prefektem, nie znaczy, że przy nim spokornieją -
westchnęła Marlena. - Musisz się z tym pogodzić Lily. Nie zmienisz ich.
-
Kiedyś musza dorośleć!
-
Ciesz się, że na Severusie ostatnio nie wyżywają się - wtrąciła Mary, bawiąc się
kosmykiem włosów.
-
Już dwa razy widziałam, jak Potter wypróbowywał na nim to nowe zaklęcie, które
teraz weszło w modę…
-
Levicorpus? Słyszałam o nim. Ciekawe, skąd oni je wzięli.
-
Właściwie Mary, chciałam cię ostrzec - odparła Lily, tym razem grobowym tonem. -
Mulciber i Avery ostatnio coraz bardziej trzymają z Regulusem. Boję się, ze podpuści
ich do ataku na ciebie.
-
A niby skąd ten pomysł?
-
Lily ma rację, Mary - zgodziła się Dorcas. - Gdy zawsze ich mijam, przeczuwam,
że coś szykują, a dobrze wiesz, że przez tę sprawę z duchami jestem teraz bardzo
wyczulona.
-
No cóż, na pewno mnie nie zabiją. Tę przyjemność pozostawią Bellatriks…
-
Mary!
-
Spokojnie, będę uważać na siebie, obiecuję.
Nie
miała jednak czasu na rozmyślanie nad ostrzeżeniem przyjaciółek, a nawet na
pisaniu tekstów piosenek do płyty, gdyż rozpoczął się sezon Quidditcha i Gwenog
wyciskała z nich siódme poty. Nadciągał pierwszy mecz ze Ślizgonami i bardzo
jej zależało, by drużyna zagrała jak najlepiej. Głównie męczyła Mary i Syriusza,
by opanowali kilka skutecznych manewrów i specjalnych zagrań, które przydadzą
im się w trakcie meczu, także zostawała z nimi po godzinach, by przećwiczyć z nimi kilka technik, które poznała w
wakacje. Tego typu treningi przeważnie kończyli po ósmej wieczorem, jednak dla
Mary i Syriusza plusem było to, że mogli po drodze przespacerować się po
błoniach.
-
Akurat za te wieczorne treningi jestem Gwenog wdzięczna - wyznała Mary Syriuszowi
tydzień przed meczem. - Przez sumy, treningi i tę płytę nie mamy za bardzo
czasu dla siebie.,
-
Mówisz tak, jakbyśmy już byli parą, a przecież…
-
Myślę, że już niedługo to nastąpi. Czuje się przy tobie coraz lepiej, choć ciężko
to nazwać miłością.
-
Czasem takie uczucie buduje się latami. Jednak jestem w stanie poczekać.
Mary
uśmiechnęła się do niego, gdy wtem rozległ się tupot wielkich łap i u jej boku
pojawiła się Tora. Jej ognista sierść była najeżona.
-
Tora? – zdziwiła się Mary. Pamiętała, że kazała jej jak zwykle zostać w
dormitorium. - Co się stało?
Strażnik
jedynie warknął cicho, wypatrując czegoś w ciemności
-
Wydaje się być jakaś niespokojna - zauważył Syriusz.
-
Jeszcze nigdy tak się nie zachowywała. Chyba, że wyczuwa niebezpieczeństwo.
-
Może pójść po kogoś z nauczycieli?
-
Może… - Nagle zza drzewa wyłoniły się dwie zakapturzone sylwetki. Tora ryknęła
ogłuszająco i skoczyła na napastników, jednak oni zrobili szybki unik.
-
Co do… - zaczął Syriusz, lecz jeden z napastników machnął krótko różdżką i
Gryfon zawisł w powietrzu do góry nogami. Mary nie mogła nadążyć zarówno za
zakapturzonymi postaciami, jak i za Torą. Tygrysica ryczała dziko, próbując obezwładnić
nieznajomych, jednakże byli niesamowicie szybcy. Nim zorientowała się, ktoś
złapał ją od tyłu za ręce. Próbowała się uwolnić, lecz na próżno.
-
Chłopaki, teraz! - wrzasnął trzeci nieznajomy. Mary uświadomiła sobie, że skądś
zna ten głos, lecz zanim sobie przypomniała skąd, poczuła, że coś uderza w jej
klatkę piersiową, a ból, który się rozniósł po jej ciele, był niewyobrażalny. Tak
jakby ktoś ja ciął długim niewidzialnym mieczem. Po chwili z jej przedramion,
nóg, brzucha i piersi trysnęła fontanna krwi. Była zbyt wstrząśnięta, żeby
krzyczeć. Próbowała znaleźć wzrokiem Torę, jednak poczuła jedynie, że nogi się
pod nią uginają i przed oczami robiło jej się coraz ciemniej. Bezwładnie opadła
na mokrą murawę i zamknęła oczy. Straciła świadomość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz