sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 34



Rozdział 34

Ostrzeżenie

            Od dnia wesela Mary i Syriusz spędzali ze sobą każdą chwilę. Częste spacery po pobliskim parku, rozmowy, żartowanie… Żadna z tych rzeczy nie różniła się od normalnego spędzania czasu dwójki przyjaciół, jednakże oni czuli, jakby poznawali się coraz bliżej. Wiedzieli jednak, że to za wcześnie, by rozwijające się  w nich sercach uczucie wykiełkowało, ale nie chcieli niczego przyspieszać.
            Wakacje zleciały im bardzo szybko głównie ze względu na liczne trasy koncertowe, na które Mary zabierała Syriusza. Stryj Narcyzy postanowił wyłożyć pieniądze na ich zespół głównie ze względu na to, że również nie podzielał rodzinnej ideologii. Na początku załatwiał występy na mugolskich festiwalach, by zrobić im rozgłos w niemagicznym świecie. Po kilku tygodniach dostały zaproszenie na występ z okazji corocznego konkursu piosenki w Bristolu, gdzie zebrała się bardzo duża publiczność zarówno mugoli, jak i czarodziejów. Tam właśnie wypatrzył je znany prezenter z Czarodziejskiej Rozgłośni Radiowej, który osobiście zaangażował się w rozwój zespołu. Przez cały sierpień jeździły po całej Wielkiej Brytanii, dając występy w większych miastach. Z każdym koncertem publiczność była coraz większa, aż w końcu sama Minister Magii, Eugenia Jenkins, osobiście postanowiła wyłożyć fundusze na pierwszą płytę zespołu.
            - Nie mogę uwierzyć, że nawet Minister Magii jest naszą fanką - odparła wstrząśnięta Narcyza w trakcie podróży do Liverpoolu.
- Z tego co mówiła, za młodych czasów sama gustowała w podobnej muzyce - stwierdziła Molly. - Powinnyśmy się cieszyć, że nasze piosenki tylu ludziom się podobają.
- Musimy teraz popracować nad tą płytą - odparła rzeczowo Mary. - Póki co, mamy tylko pięć piosenek, które bez przerwy śpiewamy. To zdecydowanie za mało.
- Nie zapominaj, że ty i Narcyza we wrześniu wracacie do Hogwartu - przypomniał im Syriusz. - W trakcie roku szkolnego ciężko będzie zorganizować chociaż jedną trasę.
- Myślę, że Dumbledore zgodzi się na koncert w Hogsmeade raz w miesiącu. A co do reszty… cóż, okaże się.
Gdy nadszedł wrzesień, w Hogwarcie wrzało od plotek. Większość uczniów bez przerwy rozmawiało na temat zespołu Mary, Narcyzy i Molly. Sam Dumbledore na uczcie powitalnej wspomniał o ich sukcesie. Miało to dobre i złe strony. Ślizgoni patrzyli się spode łba na Narcyzę i Mary, szepcząc między sobą. Szczególnie Regulus wydawał się najbardziej poruszony. Co jakiś czas nagabywał Narcyzę, czy  z jej głową wszystko w porządku, jednakże odkąd zajęły się na poważnie zespołem, stała się pewniejsza siebie i nie przejmowała się, co na to powiedzą rodzina i znajomi. Jednakże większość uczniów była pełna podziwu, a co poniektórzy prosili o ich autograf, mimo że Dumbledore na uczcie powitalnej poprosił, by ich nie zamęczać podobnymi sprawami.
Mary i Syriusz postanowili nie kryć się z tym, że są ze sobą blisko, toteż pozwolili roznieść po całej szkole plotkę, że są parą. Co prawda, ciężko było określić ich relacje jako związek, jednakże byli już bardzo blisko celu, także dali żeńskiej części szkoły powód do plotkowania. Ku zdziwieniu Mary, większość dziewczyn wpadła w depresję, bo okazało się, że po kryjomu podkochiwały się zarówno w Syriuszu, jak i w Jamesie. Mary po pewnym czasie wyznała chłopakowi, że wcześniej nie zauważyła podobnego zachowania.
- Jakbyś nie była tak pochłonięta nauką, to byś to zauważyła - zaśmiał się Syriusz. - Od czwartej klasy dziewczyny oglądają się za mną i Jamesem… Cóż, teraz tylko pozostał im James.
- O ile między nami wypali - przypomniała mu Mary.
- Daj spokój, z dnia na dzień jest coraz lepiej! - Gryfon objął ją w pasie. - Nawet Bella nie może tego zepsuć.
Mary uśmiechnęła się lekko i przyznała mu rację. Od wesela nawet wzmianka o Belli nie mogła zepsuć jej humoru.
Po powrocie do Hogwartu James i Syriusz ani na moment nie powstrzymali się od robienia dowcipów, mimo wrzawy, która zapanowała w szkole. W dodatku oni, Remus i Peter zaczęli siebie nazywać Huncwotami, choć nikt nie wiedział, skąd tę nazwę wytrzasnęli. Ich dowcipy stawały się coraz śmielsze, choć nie zagrażały życiu kogokolwiek. Jednak to i tak doprowadzało Lily do szału, którą w tym roku mianowano prefektem Gryffindoru.
- Lily, wyluzuj - uspokajała ją Dorcas. - Oni się nie zmienią.
- Mogliby chociaż dorośleć! Szczególnie Syriusz. Myślałam, że Mary będzie miała na niego dobry wpływ.
- Jeśli mam być szczera, czasem mam ochotę do nich dołączyć…
- Lepiej już się nie odzywaj. - Lily spiorunowała przyjaciółkę spojrzeniem. - Dlaczego Remus nie próbuje nad nimi zapanować?
- To, że on również został prefektem, nie znaczy, że przy nim spokornieją - westchnęła Marlena. - Musisz się z tym pogodzić Lily. Nie zmienisz ich.
- Kiedyś musza dorośleć!
- Ciesz się, że na Severusie ostatnio nie wyżywają się - wtrąciła Mary, bawiąc się kosmykiem włosów.
- Już dwa razy widziałam, jak Potter wypróbowywał na nim to nowe zaklęcie, które teraz weszło w modę…
- Levicorpus? Słyszałam o nim. Ciekawe, skąd oni je wzięli.
- Właściwie Mary, chciałam cię ostrzec - odparła Lily, tym razem grobowym tonem. - Mulciber i Avery ostatnio coraz bardziej trzymają z Regulusem. Boję się, ze podpuści ich do ataku na ciebie.
- A niby skąd ten pomysł?
- Lily ma rację, Mary - zgodziła się Dorcas. - Gdy zawsze ich mijam, przeczuwam, że coś szykują, a dobrze wiesz, że przez tę sprawę z duchami jestem teraz bardzo wyczulona.
- No cóż, na pewno mnie nie zabiją. Tę przyjemność pozostawią Bellatriks…
- Mary!
- Spokojnie, będę uważać na siebie, obiecuję.
Nie miała jednak czasu na rozmyślanie nad ostrzeżeniem przyjaciółek, a nawet na pisaniu tekstów piosenek do płyty, gdyż rozpoczął się sezon Quidditcha i Gwenog wyciskała z nich siódme poty. Nadciągał pierwszy mecz ze Ślizgonami i bardzo jej zależało, by drużyna zagrała jak najlepiej. Głównie męczyła Mary i Syriusza, by opanowali kilka skutecznych manewrów i specjalnych zagrań, które przydadzą im się w trakcie meczu, także zostawała z nimi po godzinach, by przećwiczyć  z nimi kilka technik, które poznała w wakacje. Tego typu treningi przeważnie kończyli po ósmej wieczorem, jednak dla Mary i Syriusza plusem było to, że mogli po drodze przespacerować się po błoniach.
- Akurat za te wieczorne treningi jestem Gwenog wdzięczna - wyznała Mary Syriuszowi tydzień przed meczem. - Przez sumy, treningi i tę płytę nie mamy za bardzo czasu dla siebie.,
- Mówisz tak, jakbyśmy już byli parą, a przecież…
- Myślę, że już niedługo to nastąpi. Czuje się przy tobie coraz lepiej, choć ciężko to nazwać miłością.
- Czasem takie uczucie buduje się latami. Jednak jestem w stanie poczekać.
Mary uśmiechnęła się do niego, gdy wtem rozległ się tupot wielkich łap i u jej boku pojawiła się Tora. Jej ognista sierść była najeżona.
- Tora? – zdziwiła się Mary. Pamiętała, że kazała jej jak zwykle zostać w dormitorium. - Co się stało?
Strażnik jedynie warknął cicho, wypatrując czegoś w ciemności
- Wydaje się być jakaś niespokojna - zauważył Syriusz.
- Jeszcze nigdy tak się nie zachowywała. Chyba, że wyczuwa niebezpieczeństwo.
- Może pójść po kogoś z nauczycieli?
- Może… - Nagle zza drzewa wyłoniły się dwie zakapturzone sylwetki. Tora ryknęła ogłuszająco i skoczyła na napastników, jednak oni zrobili szybki unik.
- Co do… - zaczął Syriusz, lecz jeden z napastników machnął krótko różdżką i Gryfon zawisł w powietrzu do góry nogami. Mary nie mogła nadążyć zarówno za zakapturzonymi postaciami, jak i za Torą. Tygrysica ryczała dziko, próbując obezwładnić nieznajomych, jednakże byli niesamowicie szybcy. Nim zorientowała się, ktoś złapał ją od tyłu za ręce. Próbowała się uwolnić, lecz na próżno.
- Chłopaki, teraz! - wrzasnął trzeci nieznajomy. Mary uświadomiła sobie, że skądś zna ten głos, lecz zanim sobie przypomniała skąd, poczuła, że coś uderza w jej klatkę piersiową, a ból, który się rozniósł po jej ciele, był niewyobrażalny. Tak jakby ktoś ja ciął długim niewidzialnym mieczem. Po chwili z jej przedramion, nóg, brzucha i piersi trysnęła fontanna krwi. Była zbyt wstrząśnięta, żeby krzyczeć. Próbowała znaleźć wzrokiem Torę, jednak poczuła jedynie, że nogi się pod nią uginają i przed oczami robiło jej się coraz ciemniej. Bezwładnie opadła na mokrą murawę i zamknęła oczy. Straciła świadomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz